Recenzja serialu

Złap i ukręć łeb (2021)
Fenton Bailey
Randy Barbato

Ronan Farrow Show

Największym grzechem twórców jest brak odniesienia się do obecnej sytuacji. W atmosferze celebracji zabrakło miejsca na pytanie co dalej z ruchem #metoo.
Ronan Farrow Show
Choć od publikacji artykułów demaskujących Harveya Weinsteina jako seryjnego gwałciciela miną wkrótce cztery lata, sprawa ta wciąż elektryzuje opinię publiczną. Tekst Ronana Farrowa, początkowo opracowywany jako materiał telewizyjny dla stacji CBS, wstrząsnął Hollywood, doprowadzając do upadku jednej z najbardziej wpływowych osób w branży – producenta, któremu od połowy lat 90. odbierające Oscary gwiazdy dziękowały w swoich przemowach co najmniej tak często jak Bogu. O ile jednak nie sposób przecenić roli, jaką reportaże Farrowa odegrały dla ruchu #metoo, tak serial HBO wydaje się po prostu zbędny.


Dystrybutor opisuje "Złap i ukręć łeb" jako ekranizację prowadzonego przez Ronana Farrowa podcastu, ale w gruncie rzeczy serial to streszczenie głośnej książki pod tym samym tytułem. Obszerny reportaż, który w Polsce ukazał się nakładem wydawnictwa Czarnego, jest skrupulatnym zapisem dziennikarskiego śledztwa w sprawie niewłaściwych zachowań wobec kobiet pracujących w przemyśle rozrywkowym. Szokujące wyznania o dziwnych "nawykach" Weinsteina szybko okazały się wierzchołkiem góry lodowej. Oskarżany producent, zdegenerowany przez władzę wynikającą z jego pozycji, przez wiele lat skutecznie blokował ofiarom możliwość dociekania sprawiedliwości, równie chętnie jak armię prawników, wykorzystując swoje wpływy w branży.


Jako dziennikarz śledczy Ronan Farrow demaskuje mechanizmy działania usystematyzowanej przemocy wobec kobiet. Twórcy serialu porządkują zebrany przez niego materiał, w każdym z odcinków prezentując inny aspekt pracy nad reportażem. Mamy więc okazję usłyszeć nie tylko wybrane ofiary Weinsteina – aktorki czy asystentki – ale też dziennikarzy od lat przyglądających się poczynaniom producenta czy wydawców i redaktorów z magazynu "The New Yorker", którym udało się doprowadzić do publikacji tekstu. Tytułowe ukręcanie łba sprawie sięgało zresztą znacznie głębiej, niż moglibyśmy przypuszczać, o czym opowiada wierzący w wolność mediów prywatnego detektyw wynajęty, by śledzić Farrowa.


Niestety, warstwa wizualna nie wnosi do produkcji niczego. Serial, zrealizowany w konwencji gadających głów, uzupełnia kilka archiwalnych materiałów, przede wszystkim zdjęć z festiwali, uroczystych premier czy gal wręczenia nagród, na których brylował Weinstein. Najmocniejszym dokumentem, jaki trafił w ręce Farrowa, jest zresztą nagranie z policyjnej prowokacji. Głos seksualnego drapieżcy, tłumaczącego początkującej modelce Ambrze Gutierrez, że nie warto niszczyć ich "przyjaźni" ze względu na drobne "nieporozumienie", przyprawia o dreszcz grozy, a mimo to nie utrzymuje on zainteresowania widza tym, co dzieje się na ekranie. Wydaje się więc, że "Złap i ukręć łeb" lepiej niż jako serial telewizyjny sprawdza się jako podcast.

Największym grzechem twórców jest jednak brak odniesienia się do obecnej sytuacji. Oglądając ich produkcję, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie powstała ona teraz, lecz tuż po wybuchu skandalu, który doprowadził Weinsteina przed oblicze sądu. Niemal wszyscy zdają się klepać Farrowa po plecach, mówiąc "Świetna robota, Ronan" i cieszą się sukcesem. W atmosferze celebracji zabrakło miejsca na pytanie co dalej z ruchem #metoo. A biorąc pod uwagę doniesienia o zwolnieniu z aresztu Billa Cosby’ego, na którym także ciążą oskarżenia kilkudziesięciu kobiet, czy przymiarki do powrotu robione przez Kevina Spaceya, chyba nie ma powodów do radości.
1 10
Moja ocena serialu:
5
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones